Przejdź do głównej zawartości

Jak nauczyć dziecko liter?

Jedyna słuszna odpowiedź to: przez zabawę. Mój syn poznał litery przy okazji. Oglądając książki, lepiąc z ciastoliny i bawiąc się autami.

Część rodziców uważa, że małe dziecko nie potrzebuje tej wiedzy i czas na naukę będzie w szkole. I ja się zgadzam! Dziecko ma się przede wszystkim bawić. Ale czy w zabawie nie uczymy też kolorów? Albo liczenia? Moim zdaniem, dopóki maluch nie czuje presji, czy atmosfery "nauki" i bawi się tak samo dobrze jak zawsze, to nie ma powodu, aby troszkę mu nie ułatwić żyćka. 

Jedyna ważna zasada, o której należy pamiętać! Nie nazywamy liter tak, jak mówimy alfabet, tylko tak jak brzmią przypisane im głoski. (Czyli nie "ce" i "zet" tylko bardziej "cy" i "zy".)

Poznajcie sposoby, dzięki którym mój przedszkolak poznał mimochodem litery:
1. Najwięcej frajdy i jednocześnie efektów dały nam drewniane literki. Synek rzadko bawił się nimi w standardowy sposób. Częściej stanowiły ładunek do przewożenia na wywrotkach, ziemię kopaną przez koparki i ciężary podnoszone przez dźwigi. W naturalny sposób nauczył się, jak nazywają się poszczególne literki. Na zasadzie: podaj mi "E", czy "D" możesz załadować na przyczepę? Itp. Literki były też składnikami zup w zabawie w gotowanie i towarami w sklepie. Moja wskazówka: najlepiej kupić od razu dwa komplety. Wtedy będziecie mogli zacząć układać proste wyrazy jak mama lub tata.
2. Jeśli Wasze dzieci lubią prace manualne to polecam również zestaw ciastoliny z pieczątkami literkowymi. Nie trzeba od razu lepić wyrazów, ale można np.ustroić ciastolinowy dom literami, przygotować literkową pizzę lub ciasteczka. Dużo frajdy sprawia też lepienie swojego imienia! Znów uczymy się przy okazji.
3. Literkowa książka. Mam o niej osobny wpis. Jest pięknie wydana i świetnie pomyślana. Fajnie usystematyzowała wiedzę synka, dzięki niej "przerobiliśmy" wszystkie litery, nawet jeśli wcześniej nam jakąś umknęła. Zapraszam do wcześniejszego artykułu tutaj!

Co pomogło Waszym dzieciom? Może puzzle, magnesy lub kolorowanki?

Komentarze